Urzędy dzielnicowe Berlina (Berliner Bezirksämter, tylko po niemiecku) oferują pomoc w znalezieniu mieszkania oraz poradę i pomoc w podpisaniu nowej umowy wynajmu powierzchni mieszkalnej (np. w sprawie przyznania pożyczki na pokrycie kaucji), a także wsparcie i doradztwo w przypadku zadłużenia.
Krok 1: Wybierz uczelnię. Berlin może pochwalić się sporą liczbą uczelni wyższych z szeroką gamą kierunków i specjalności. Do 4 prestiżowych uniwersytetów należą: Wolny Uniwersytet Berliński (niem. Freie Universität Berlin, FU), Uniwersytet Humboldtów w Berlinie (niem. Humboldt-Universität zu Berlin, HU), Berliński
Siatkarze z Francji, Niemiec, Belgii i Serbii zgodnie przyznają, że największym zagrożeniem dla rywali ze strony Polaków w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk będzie Bartosz Kurek. Doceniają biało-czerwonych, ale nikt nie wskazał ich jako głównego faworyta w Berlinie.
Społeczeństwo. Berlin. Pomoc bezdomnym w czasie epidemii. Agata Horbacz. 01.04.2020. Żywność, odzież, artykuły higieniczne. Berlińczycy na płotach wieszają torebki foliowe z darami dla
W Berlinie wiele z nich musi mieszkać w prowizorycznych halach. Ale gotowość do pomocy uchodźcom nadal jest duża. Mamy 600 miejsc dla azylantów i tutaj, w terminalu C, dodatkowo 1600
46,2 procent berlińczyków (1 738 575) urodziło się w Berlinie (dane na koniec 2020). To oznacza, że 53,8 procent (2 029,04) mieszkańców Berlina to ludność napływowa.
WPHUB. Berlin. + 2. oprac. Arkadiusz Jastrzębski. 06-03-2018 19:15. Problemy z bezdomnymi cudzoziemcami w Berlinie. Największa grupa to Polacy. Rośnie poziom agresji w placówkach dla
Praca kurier Amazon Berlin-do 100€ za dzień !!! 13 300 - 16 500 zł / mies. brutto. Słubice. Pełny etat. Kraj: Niemcy Typ umowy: Umowa o pracę Doświadczenie nie jest wymagane Rekrutacja online. Wyróżnione.
Z racji dużej ilości zleceń jest bardzo ciężko dodzwonić się do biura, w związku z tym najwygodniej jest pisać n email, odpowiemy w ciągu 24H. *Nie udzielamy porad prawnych i podatkowych, robi to za nas zaprzyjaźnione biuro podatkowe i kancelaria prawna. tel.: 004915750104299. mail: agnieszka@pomocdlapolakow.com. mail: adam
Infolinia: 03454 04 05 06 czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 9:00 – 17:00 www.citizensadvice.org.uk. East European Resource Centre – organizacja charytatywna oferujaca pomoc w języku polskim. Porady z zakresu prawa pracy, świadczeń socjalnych oraz problemów mieszkaniowych.
bZFPo. || | --- | | (fot. Thinkstock) |Dwa lata od całkowitego otwarcia dla Polaków niemieckiego rynku pracy Bartosz Folusiak, sekretarz w dziale ekonomicznym Ambasady RP w Berlinie, ocenia z polskiej perspektywy jako ,,powrót do normalności". Z jego obserwacji wynika, że problemy, jakie istnieją po zniesieniu przeszkód w mobilności to głównie nieuczciwi pośrednicy i nieuczciwi pracodawcy. Uważa on, że takie problemy były i zawsze będą, bo stawki, za które pracuje się w Polsce są jak na razie dużo niższe, niż te, za które pracuje się za nieuczciwości są ,,obywatele, którzy wykazują się mniejszą rozwagą i decydują się na wyjazd, nie wiedząc dokąd jadą, co im będzie zaoferowane, gdzie będą spać, za co będą żyć" - wyjaśnia dyplomata. W zetknięciu z rzeczywistością osoby takie szukają w Niemczech pomocy ambasady i konsulatów, które odsyłają je najczęściej do związkowych punktów informacyjnych usytuowanych w kilku miastach w po polsku w punktach informacyjnych związków zawodowychDoradztwo dla migrantów zarobkowych nazwano ,,Faire Mobilität"- ,,Uczciwa mobilność". Zostało uruchomione w ramach programu współpracy, jaki przyjęto w 2011 z okazji 20. rocznicy podpisania polsko-niemieckiego Traktatu między RP i RFN o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Celem tego przedsięwzięcia jest zapobieganie nadużyciom w zatrudnianiu pracowników oraz dumpingowi płac. Projekt realizują Niemieckie Zrzeszenie Związków Zawodowych (DGB) i krajowe ministerstwa pracy ze środków Federalnego ministerstwa Pracy i Spraw Społecznych i Europejskiego Funduszu i porady w języku polskim Polacy mogą uzyskać w kilku miastach. Każda z sześciu poradni specjalizuje się w konkretnych sprawach. Informacje na ten temat zamieszczono w języku polskim na portalu DGB Berlin - Brandenburg oraz po niemiecku na portalu w BerlinieSylwia Timm udziela pomocy i porad osobom z Polski, które pracują w całych Niemczech w charakterze pomocy domowej lub opiekunek osób chorych i seniorów. Porady można uzyskać też pod numerem telefonu (+49) 030 - Fijarczyk jest doradcą prawnym dla osób z Polski pracujących w całych Niemczech tymczasowo, zatrudnionych przez niemieckie agencje pracy tymczasowej lub ich partnerów z Polski. Poradnię przy ul. Keithstr. 1 w Berlinie można osiągnąć też pod numerem telefonu (+49) 030 - we Frankfurcie nad MenemPomocy i porad Polakom pracującym lub noszącym się z zamiarem pracy w Niemczech udziela także Małgorzata Zambron, tel. (+49) 069 - 27297566."Jej" poradnia, która mieści się we Frankfurcie nad Menem przy ul. Wilhelm-Leuschner-Str. 69-77, specjalizuje się w doradztwie dla pracowników branży budowlanej i sprzątania w HamburguHamburska poradnia mieszcząca się przy ul. Besenbinderhof 59 specjalizuje się w branży mięsnej, hotelowej i gastronomii. Porad i informacji po polsku udziela tam Jochen Empen. Osiągnąć go można także telefonicznie pod numerem (+49) 040 - w StuttgarciePomocy i porad w Stuttgarcie po polsku udziela dr Dorota Kempter. Można ją zastać pod numerem telefonu (+49) 0711 - 12 093 można zasięgnąć osobiście aż w dwóch miejscach w Stuttgarcie: w Domu Związków Zawodowych (Gewerkschaftshaus) przy Willi-Bleicher-Str. 20, oraz w duszpasterstwie zakładowym (Betriebsseelsorge) przy Nikolausstraße te specjalizują się w doradztwie pracowników transportu i logistyki. Uzyskanie pomocy i porady po polsku mailowo lub telefonicznie możliwe jest też, po zgłoszeniu takiego zapotrzebowania w Monachium oraz w jakikolwiek problem - dzwoń i pytajSprawy, z jakimi Polacy zgłaszają się do punktów informacyjnych DGB dotyczą głównie zaległych lub niepłaconych wynagrodzeń, zwolnień z pracy, pracy w Niemczech na własny rachunek, świadczeń chorobowych lub wypadkowych, czy problemów z kasą chorych. Do poradni zgłaszają się też te osoby, które nie znają języka niemieckiego i nie potrafią porozumieć się z instytucjami w Niemczech, nie rozumieją otrzymywanych od tych instytucji listów czy płacowe i urlopowe - terminy prekluzyjneW sprawach płacowych należy zgłosić się do poradni,,Faire Mobilität" natychmiast w chwili pojawienia się problemów. Powód: tzw. terminy prekluzyjne, krótkie terminy, w których można dochodzić w Niemczech swoich praw. - Jeżeli coś nam się nie zgadza w naszym rozliczeniu, nie można z tym czekać kilka miesięcy - ostrzega Monika Fijarczyk z punktu informacyjnego DGB w Berlinie. Mamy tylko miesiąc, żeby zgłosić na piśmie swoje roszczenie do pracodawcy - dodaje. Potem wszystko delegowani i łamanie niemieckich przepisówPracownik delegowany pozostaje w zakresie prawa pracy dalej zatrudniany w kraju delegowania u swojego pracodawcy. W tym czasie polskiego pracownika obowiązuje polskie prawo pracy z wyjątkiem kilku standardów prawa niemieckiego, które muszą być Jeśli pracodawca wysyła pracownika do pracy do Niemiec, musi mu zapłacić stawkę minimalną obowiązującą w Niemczech - informuje Monika Fijarczyk. Punkty informacyjne DGB mają do czynienia najczęściej z nieprawidłowościami płacowymi w branży budowlanej (stawka minimalna w landach zachodnich to 11,05 euro brutto na godzinę) i opiekuńczej (8,75 euro brutto, od lipca 9 euro za godzinę).Ważne zaświadczenieNagminnie zdarza się, że pracownicy delegowani nie zabierają ze sobą z ZUS zaświadczenia ,,A1". Posiadanie tego dokumentu jest w Niemczech warunkiem prawomocnego oddelegowania - podkreśla Monika Fijarczyk. Zaświadczenie to potwierdza, że dana osoba może być na czas oddelegowania ubezpieczona społecznie w Polsce. Bez zaświadczenia ,,A1" nie można korzystać w razie potrzeby z bezpłatnej pomocy jeśli pracownik oddelegowany nie posiada zaświadczenia ,,A 1", a w Niemczech nie są za niego odprowadzane składki, to faktycznie pracuje on na czarno. Proceder ten spotykany jest często w branży z pracy tylko na piśmieJochen Empen często spotyka się z problemem zwalniania z pracy. Zdarzają się sytuacje, że pracodawca zwalnia pracownika ustnie, mówiąc, że nie musi już przychodzić do pracy. Nie płaci też wynagrodzenia za ostatni miesiąc pracy. - W Niemczech wypowiedzenie zawsze musi być przekazane w formie pisemnej. Tylko wtedy można zaskarżyć pracodawcę za bezpodstawnie zwolnienie - wyjaśnia Jochen pytać jeszcze przed przyjazdemPoradnie DGB udzielają informacji osobom z Polski także przed przyjazdem do Niemiec. Najczęściej zadawane pytania dotyczą załatwiania formalności meldunkowych, ubezpieczeń, zameldowaniem w Urzędach Pracy jako osoby poszukujące zatrudnienia, nauki języka niemieckiego. Osoby, które mają już umowy pracy w Niemczech przysyłają je do sprawdzenia. Jest też grupa osób pytających o sposoby uznania kwalifikacji zawodowych na terenie Niemiec. Doradcy DGB radzą, żeby nie ufać ofertom anonimowych pracodawców np. na internetowych forach. Okazuje się często, że opisane w nich warunki pracy nie odpowiadają rzeczywistości. Ważne jest, aby przed wyjazdem do Niemiec skontaktować się z pracodawcą i podpisać umowę przed rozpoczęciem pracy. W tej sprawie można skonsultować poradnię listownie, telefonicznie lub przyjść w godzinach przyjęć. W ten sposób można uniknąć wielu Cöllen red. odp. Bartosz DudekOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Niemcy są nadal głównym celem emigracji zarobkowej Polaków. Ale nie dla wszystkich oznacza ona lepsze życie - coraz więcej z nich ląduje na niemieckich ulicach. Darek i Piotr już nie pamiętają, jak się spotkali, na dworcu, a może w jadłodajni. Obaj przyjechali bez planu, ponad rok temu. Chcieli zobaczyć, jak tu jest, zarobić. - Wszyscy mówili, że w Berlinie jest lepiej - Darek niechętnie opowiada o życiu w Polsce. - Różne rzeczy się robiło. Piotr był malarzem, kładł glazurę. W Berlinie pracował tylko Piotr, dwa miesiące na budowie. Potem praca się skończyła, więc zbierali butelki. W zasadzie nie wiedzą, jak tu pracy szukać, choć wiedzą, że nie przez innych Polaków: - Oni oszukują. Raz pośrednik wyłudził pieniądze, niby za pracę. I zniknął. A po niemiecku się nie dogadają. - Ale źle nie jest – Piotr pokazuje plik banknotów. Wieczorami grzeją się w przedsionku banku, obok bankomatów. Otwierają klientom drzwi, mówią Guten Tag, zawsze coś skapnie. Na oko tyle, że mogliby wynająć pokój. Ale wolą spać pod schodami. - Szkoda pieniędzy. Darek i Piotr są jednymi z kilku tysięcy bezdomnych Polaków w Berlinie. To prawdopodobnie największa grupa narodowościowa na ulicach niemieckiej stolicy. Oficjalnych statystyk brak, ale organizacje pozarządowe oceniają, że nawet połowa wszystkich bezdomnych to nasi rodacy. Od czasu wejścia Polski do Unii to tendencja rosnąca - wynika z obserwacji pracowników społecznych. - Podczas gdy jeszcze dziesięć lat temu mieliśmy trzech, czterech Polaków na noc, dziś jest ich nawet 30-40 na 100 nocujących - mówi Ulrich Neugebauer, kierujący noclegownią Stadtmission przy berlińskim Dworcu Głównym. To najczęściej mężczyźni, samotni, a przynajmniej sami w Niemczech, choć kiedyś było w noclegowni małżeństwo z Pomorza. Dość młodzi, od trzydziestu do pięćdziesięciu lat, ale wyglądają na znacznie starszych. Do Berlina przybywają Polacy z całego kraju, dominują jednak ci z województw przygranicznych, bądź mających przynajmniej dobre połączenie komunikacyjne z niemiecką stolicą, a więc często i tradycję migracji zarobkowej. Jest sporo osób z zachodniopomorskiego, lubuskiego oraz Górnego i Dolnego Śląska. Ale zdarzają się i tacy ze ściany wschodniej, czy z Warmii. Ci to prawie zawsze „bezdomni z przypadku”, czyli tacy, którzy przyjechali do Niemiec do pracy. Mityczne tysiące euro Bezdomność dotyka głównie nową imigrację. Ci ze „starej” przeważnie mają ustabilizowaną sytuację, staż pracy, prawo do pomocy społecznej – chyba, że pracowali tu nielegalnie, bo tak było wygodniej dla pracodawcy i pracownika. Ale większość bezdomnych przybywała falami: po wejściu do Unii, potem po rozszerzeniu strefy Schengen, a w końcu po 2011 r., kiedy Polacy otrzymali nieograniczone prawo do pracy i – przynajmniej jak wielu sądziło - do pomocy społecznej. - „1300 euro zarobi czeladnik, 3000 magazynier” - cytuje polskie media Witold Kamiński, pracujący w Polskiej Radzie Społecznej w Berlinie. - Praca miała leżeć na ulicach, bo Niemcy byli zbyt leniwi, by pracować. A nawet z samych zasiłków dało by się wyżyć. To samo powtarzali potem ludzie, którzy w Radzie szukali pomocy. W rzeczywistości trzy tysiące euro zarabia ktoś z dobrymi kwalifikacjami, ze znajomością języka i niekoniecznie w Berlinie, czy wschodnich landach, mówi Kamiński. Jego zdaniem, do losu bezdomnych Polaków przyczyniły się media. - Wyssane z palca mity spowodowały, że przyjechali ci, którzy nie mieli szans. Szanse na dobrą pracę mają specjaliści: inżynierowie, lekarze, czy niektórzy technicy. Ale choć stanowią oni tylko mniejszość polskich imigrantów, ich sukces postrzegany jest w Polsce jako reguła. O tych, którym się nie udało, mówi się niechętnie. Część bezdomnych Polaków nie planowała szukać w Berlinie pracy. Już w Polsce żyli na ulicy. Bezdomność w Niemczech nie jest dla nich degradacją, wręcz przeciwnie – tu liczą na wygodniejsze życie. Niektórzy przyjeżdżają tylko sezonowo, żeby przetrwać zimę. Berlin ma tę przewagę nad innymi niemieckimi metropoliami, że leży blisko granicy - łatwo i tanio można się tu dostać. Tacy bezdomni najczęściej szukają tylko doraźnej pomocy: opieki medycznej, miejsca do spania, nowego ubrania. Inni mają w Polsce jakieś niewielkie wyroki za drobne kradzieże, czy niezapłacone alimenty. W Niemczech policja ich nie ściga. Nie płacisz podatków – nie licz na pomoc - Spora część tych na ulicy naprawdę chciała pracować - mówi Kamiński. - Tyle, że miała nierealne oczekiwania. To często mieszkańcy małych miasteczek, od dawna bezrobotni, bez kwalifikacji i znajomości języka. Przyjeżdżali w ciemno, bo uwierzyli w doniesienia mediów o czekającej pracy. Ale nie czekało nic. Akurat w Berlinie o pracę nie jest łatwo. Bezrobocie tu wysokie, konkurencja spora. Inni mieli już obiecaną konkretną pracę. Na miejscu okazywało się, że praca jest nie na miesiące, jak im obiecywano, a na parę dni. Albo pracowali wiele miesięcy, ale pracodawca zniknął nie płacąc. Albo płacił, ale po 50 euro na tydzień. Bo „interesy źle idą, ale w przyszłym miesiącu będzie lepiej”. To akurat tyle, by starczyło na jedzenie, ale już nie na mieszkanie. Płacili z przywiezionych oszczędności. Pieniądze się skończyły, wylądowali na bruku. Albo też pracodawca nie odprowadzał składek i nie mają prawa do żadnych świadczeń. A niemieckie państwo jest opiekuńcze, ale tylko wobec swoich obywateli, albo tych, którzy przynajmniej płacą tu podatki. - Jak przyjedziesz do Niemiec, to najpierw masz obowiązki: wykazanie się środkami do życia i płacenie podatków. I dopiero wtedy masz też prawa – mówi Kamiński. Cudzoziemiec, który w Niemczech nigdy nie pracował, nie ma szans na pomoc społeczną, poza doraźną. Wyjątkiem są ludzie, którzy przyjechali tu jako dzieci, czy partnerzy Niemców. Obywatele krajów unijnych mają prawo do swobodnego przemieszczania się, by szukać pracy, a nie wyższych zasiłków. Jeżeli nie można udowodnić, że się pracowało, to istnieje podejrzenie, że przeprowadzka umotywowana była chęcią życia na garnuszku niemieckiego państwa. Jeśli praca jest niskopłatna, urzędnik też może odrzucić wniosek o zasiłek: bo było się świadomym, że nie da się samemu utrzymać. Czyli przyjechało się nie do pracy, ale po zasiłek. Koło się zamyka. Bezpośrednio po wejściu Polski do Unii, urzędnicy czasami błędnie przyznawali zasiłki. Stąd legenda opiekuńczych Niemiec. Teraz, w biedniejących Niemczech, urzędnicy są bardziej skrupulatni. Albo zarabiasz i sam się utrzymujesz, albo wracasz do domu. Albo lądujesz na ulicy. Lepiej ulica, niż „szczurownia” Dosłownie na ulicy. Bo choć w noclegowniach Polaków coraz więcej, trafia tam tylko nieliczna część bezdomnych Polaków. Dla większości z nich schronisko to ostateczność, tylko podczas większych mrozów, albo choroby. - Można tam jakiegoś syfa złapać, albo cię okradną - mówi Piotr. Na początku nocował parę razy w schronisku przy dworcu głównym, popularnie zwanym przez Polaków „szczurownią”. Spali na materacach na podłodze, w stołówce, na korytarzu, bo w salach już miejsca nie było. W ostatnich latach, na skutek zwiększenia się liczby bezdomnych, głównie cudzoziemców, Berlin boryka się ze zbyt małą liczbą miejsc noclegowych dla bezdomnych. Podczas największych mrozów warunki przepełnienia nie da się uniknąć. Wszy, świerzb, choroby przenoszą się w takich warunkach łatwo, agresja też rośnie. – Lepiej na swoim - mówi Piotr. „Swoim”, czyli dużej wnęce pod schodami do budynku mieszkalnego w Lichtenbergu, dzielnicy we wschodnim Berlinie. To ich stałe miejsce na noc. Bezdomni Polacy nie żyją w jednym skupisku. Żyją tam, gdzie inni bezdomni. Większość dzień spędza w centrum, na Alexanderplatz, w okolicach dworca Zoo i Kudammu – znanej alei handlowej, czy na trasie kolejki miejskiej S-bahn między Charlottenburgiem a Lichtenbergiem, czy metra U1, między dworcem Zoo a Warschauer Strasse. W nocy śpią na dworcach, w przejściach podziemnych, pustostanach, najczęściej w obrębie tzw. Ringu - szybkiej kolejki miejskiej, której linia zatacza koło wokół centralnych dzielnic. Zagrożenie czeka na ulicy Dla Niemców problem bezdomnych Polaków to przede wszystkim problem logistyczny, estetyczny i humanitarny. Nie są postrzegani jako zagrożenie. Jeżeli już, to raczej sami stają się ofiarami, czy to neonazistów, czy własnych kolegów. W berlińskich statystykach policyjnych w liczbie popełnianych przestępstw Polacy zajmują niechlubne, drugie miejsce wśród cudzoziemców, po Turkach, ale to nie bezdomni dominują wśród nich. Z pięciu tysięcy przestępstw dokonanych w Berlinie w zeszłym roku przez Polaków, połowy dokonali nasi rodacy zameldowani w Berlinie, drugą połowę ci, którzy, przynajmniej oficjalnie, mieszkają w innych niemieckich landach, albo w Polsce. Oficjalnie - to znaczy, że taki adres figuruje w ich dokumentach. Czy adres jest aktualny i gdzie w praktyce mieszkają zatrzymani, w policyjnych statystykach nie gra już roli. Jeżeli zatrzymany nie ma żadnego dokumentu tożsamości, będzie odnotowany w kategorii „inni”. Polscy bezdomni nie popełniają zwykle poważniejszych przestępstw. Jeśli już wpadają, to na drobnych kradzieżach i wykroczeniach: alkoholu, jedzenia, papierosów, albo za jazdę bez biletu, palenie, czy picie w miejscach niedozwolonych. Często zdarzają się też bójki i awantury, zwłaszcza pod wpływem alkoholu. Tu Polacy dominują - mówią pracownicy noclegowni. Nieznajomość języka, wyobcowanie, tylko wzmacniają agresję. Wiele przypadków przestępstw, które mają miejsce w środowisku bezdomnych, gdzie zarówno ofiarami, jak i sprawcami są oni sami, pozostają nieodnotowane. Poszkodowani nie zgłaszają ich na policję. Stąd brak informacji o pobiciach, czy napastowaniu seksualnym i gwałtach, którymi zagrożone są zwłaszcza bezdomne kobiety. Jak mówią streetworkerzy, w prawie każdym tygodniu stykają się z pobitym bezdomnym Polakiem. Wracać chcą nieliczni Władze Berlina długo wierzyły, że problem sam się rozwiąże. Że Polacy nie będą chcieli żyć na ulicy i będą wracać do kraju. Ale było wręcz przeciwnie – przyjeżdżali nowi. Pracownicy noclegowni zaczęli uczyć się polskiego, by porozumieć się ze swoimi podopiecznymi. Berlińska organizacja „Frostschutzengel”, „Anioły chroniące przed mrozem”, powołana została w listopadzie zeszłego roku. Dwóch z trzech zatrudnionych w niej pracowników społecznych to Polacy, trzecia to Niemka, znająca języki wschodnieuropejskie. Podstawowym celem ma być wyjście z bezdomności – wszystko jedno, czy w Polsce, czy w Niemczech. Dlatego Aniołowie nie tylko pomagają w powrotach, ale i informują o realnych możliwościach tych, którzy wracać nie chcą. W Hamburgu, w podobnym projekcie, realizowanym we współpracy z polskim konsulatem i fundacją Barka, w ciągu dwóch lat polscy streetworkerzy pomogli niektórym bezdomnym Polakom w znalezieniu pracy, nakłonili też do powrotu 250 innych. W Berlinie na razie to nie działa. W ciągu poprzednich dwóch sezonów pracownikom społecznym udało się przekonać do powrotu kilkunastu Polaków. Tyle, że większość znów wróciła do Berlina. Ci, którzy nawet w Polsce byliby bezdomnymi, w Berlinie mają lepiej. - Łatwiej tu dorobić parę euro, czy przy jakiejś dorywczej pracy, czy zbierając butelki - mówi Witold Kamiński. - Berlińczycy są też bardziej tolerancyjni i zawsze rzucą jakieś drobne, mimo, że domyślają się, że to na alkohol. Ci, którzy dopiero w Niemczech wylądowali na ulicy, raczej do Polski nie wracają. Wielu się wstydzi – co powie rodzinie i sąsiadom, którzy wiedzą, że pojechał do Niemiec, a zamiast zarobić, stracił wszystkie oszczędności. Inni ciągle mają nadzieję, że los się odmieni i znajdą uczciwą pracę. Czasami się tak zdarza. Ale najczęściej działa zasada serii. Zdesperowany człowiek bez pieniędzy łapie się każdej oferty i trafia tak samo. Potem dochodzi depresja i alkohol. I bezdomność. - W najlepszym razie czeka ich wegetacja, a w najgorszym śmierć - mówi Patrycja Sczaniecka, Polka pracująca w noclegowni. System pomocy dla bezdomnych jest w Niemczech dobrze rozwinięty: programy odwykowe, pomoc w znalezieniu zatrudnienia, mieszkania chronione, gdzie bezdomni pod opieką pracownika socjalnego uczą się ponownie samodzielnego funkcjonowania. Ale ta pomoc też oferowana jest tylko obywatelom niemieckim. Ta swoista dyskryminacja jest uzasadniona obawą przed najazdem bezdomnych z zagranicy. - Mogą u nas przenocować, dostaną ciepły posiłek, ubranie. Mogą skorzystać z pomocy lekarzy wolontariuszy. Szpitale już nie chcą leczyć za darmo, a bezdomni Polacy nie są ubezpieczeni. Zostaną przyjęci w razie zagrożenia życia, ale już nie z powodu chorób przewlekłych, które są w ich przypadku nagminne - opowiada Sczaniecka. Polacy nie umierają w Berlinie z zimna, ale z chorób, albo po pobiciu. Sama zawsze namawia do powrotu: do rodziny, albo chociaż do kraju. Tam, gdzie będą mogli się porozumieć i wyleczyć. Niedawno do Polskiej Rady Społecznej zadzwoniła kobieta ze Śląska. Pytała, jak znaleźć mieszkanie. - Spytałem, czy ma pracę. Odpowiedziała, że słyszała, że w pizzerii można zarobić nawet 3000 euro, z tego można wyżyć. A pizzeria jest przecież na każdym rogu - Kamiński uśmiecha się smutno. Petentów w najbliższym czasie raczej nie ubędzie.
Berlin to świetne miejsce do rozpoczęcia swojej przygody edukacyjnej za granicą. W stolicy Niemiec funkcjonuje prawie 40 uniwersytetów, które oferują ponad 400 kierunków studiów w języku angielskim i jeszcze więcej programów po niemiecku. Dzisiejszy Berlin nie przypomina miasta, którym był kilka dekad temu. Obecnie stolica Niemiec to kosmopolityczna aglomeracja miejska licząca niemal 3,7 miliona mieszkańców, z czego 185 123 tysiące to studenci. 15% studenckiej populacji to osoby z zagranicy, którzy przyjechali do Niemiec z sąsiadujących państw, takich jak Dania, Czechy, Belgia, czy Szwajcaria i, oczywiście, Polska. Studia Berlin dla Polaków — jak wygląda nauka? Sądząc po warunkach panujących w Berlinie, nasi rodacy nie mogą narzekać. Standard życia w Berlinie jest wysoki, mimo że miasto jest zdecydowanie tańsze niż większość innych europejskich metropolii. Co więcej, studia na większości kierunków (zarówno na poziomie licencjackim, jak i magisterskim) na uczelniach publicznych nic nie kosztują! Dodatkowym atutem studiów w Berlinie jest atmosfera miasta. Berlin to drugie co do wielkości miasto Europy, w którym funkcjonuje niezliczona liczba galerii sztuki, muzeów, restauracji, teatrów, obiektów sportowych i innych atrakcji kulturalnych. To sprawia, że Berlin jest jednym z najczęściej wybieranych miejsc studiów przez kandydatów na studia w Niemczech. Zainteresował Cię wątek o studiach za granicą za darmo? Więcej na ten temat znajdziesz w tym artykule: "Darmowe studia za granicą". Jak rozpocząć studia w Berlinie? ,,Przeprowadzkę" na studia do Berlina można opisać w kilku krokach: Na początku powinieneś zadecydować, na które niemieckie uczelnie zamierzasz złożyć dokumenty aplikacyjne. W Berlinie czeka mnóstwo edukacyjnych możliwości. Dzięki temu, studenci z zagranicy mogą wybrać dla siebie kierunek studiów w Berlinie, który najlepiej odpowiada ich zainteresowaniom naukowym i oczekiwaniom. Szukając idealnej uczelni w Berlinie, zwróć szczególną uwagę na jej lokalizację, reputację, opinie absolwentów oraz łatwość uzyskania zaliczeń. Zrób plan finansowy. Studiowanie w Berlinie wymagają dobrej organizacji. Zaplanowanie wydatków i rozdysponowanie ich na np. opłaty rejestracyjne, podróż do Berlina, czesne, codzienne wydatki, transport na uczelnię, wyżywienie i studenckie rozrywki, pozwoli Ci osiągnąć stabilność finansową w czasie wyjazdu. Skontaktuj się z doradcą ds. studiów za granicą — podczas rozmowy dowiedz się, jakie są wymagania do przyjęcia na dany uniwersytet w Berlinie i upewnij się, czy spełniasz wszystkie warunki. Aplikuj na uniwersytet Berlinie — przygotuj uwierzytelnioną kopię dyplomu ukończenia szkoły średniej w oryginalnym języku oraz przetłumaczony wykaz ocen, certyfikat językowy ( w przypadku studiów w Niemczech po angielsku — IELTS lub TOEFL bądź z egzaminu DSH, TestDaF jeśli zamierzasz uczyć się po niemiecku. Dokumenty aplikacyjne powinieneś złożyć bezpośrednio do międzynarodowego biura na uniwersytecie. Możesz również skorzystać z portalu uni-assist, który służy studentom międzynarodowym do celów rekrutacyjnych. Więcej na temat aplikacji na berlińską uczelnię możesz przeczytać tutaj: "Jak wyglądają studia w Niemczech?". Najlepsze uniwersytety w Berlinie W Berlinie jest około 50 uniwersytetów i college’ów. Najlepsze z nich to: Humboldt-Universität - Uniwersytet Humboldtów w Berlinie,Freie Universität - Wolny Uniwersytet w Berlinie, Charité - Uniwersytet medyczny w Berlinie. Uniwersytet Humboldta w Berlinie Założony w 1806 r. Humboldt-Universität (HU) jest najstarszym berlińskim uniwersytetem, który do 1949 r. nosił nazwę Friedrich-Wilhelms-Universität. Jedną z największych atrakcji Uniwersytetu Humboldta w Berlinie jest architektura kampusu. Wiekowy budynek znajduje się w historycznej części Berlina, dokładnie przy bulwarze Unter den Linden w centrum miasta. Humboldt Universität wykształcił wielu wybitnych naukowców i literatów, w tym Maxa Webera, Friedricha Engelsa, Maxa Plancka, Alberta Einsteina i aż 55 laureatów Nagrody Nobla. Uniwersytet Humboldta to nie tylko najbardziej prestiżowy uniwersytet w Niemczech, ale także jedna ze znamienitszych uczelni w całej Europie. Wolny Uniwersytet w Berlinie — Freie Universität Berlin Założony w czasie zimnej wojny (dokładnie w 1948 roku) Wolny Uniwersytet w Berlinie to placówka o dużym znaczeniu historycznym. Mianowicie, FU to uczelnia ufundowana przez Amerykanów. Z tego względu główny kampus uniwersytetu znajduje się na obrzeżach Berlina, w dawnej dzielnicy amerykańskiej, czyli Dahlem. Wolny Uniwersytet Berliński to stosunkowo młoda placówka. Szybko jednak stała się jednym z najbardziej renomowanych uniwersytetów w Niemczech i Europie. Co więcej, Wolny Uniwersytet Berliński nawiązał współpracę z wieloma zagranicznymi uniwersytetami, takimi jak UC Berkeley, Uniwersytet Oksfordzki, Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie czy Uniwersytet Pekiński, co daje studentom jeszcze większe perspektywy rozwoju. Uniwersytet Berlin — Charité University Medicine Charité University Medicine to uczelnia, która powstała w 2003 roku w wyniku połączenia dwóch berlińskich szkół medycznych: Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego i Uniwersytetu Humboldta. Mimo to, Charité nie należy utożsamiać z żadnym ze wskazanych uniwersytetów w Berlinie. Z biegiem lat Charité stała się niezależną instytucją oświatową, która zyskała miano jednej z najbardziej wpływowych placówek medycznych na świecie. Wydział medyczny Charité jest częścią słynnego szpitala uniwersyteckiego Charité, znanego w całej Europie. Wydział liczy około 7500 studentów. Uniwersytet Charité jest liderem w badaniach naukowych w Europie. Warto dodać także, że ponad połowa niemieckich laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny pracowała w Charité. Kierunki studiów w Berlinie — co można studiować? Wysoka ranga uczelni w Berlinie wyraźnie wpływa na ofertę edukacyjną. W stolicy Niemiec można studiować w trzech językach: niemieckim, angielskim oraz francuskim. Najwięcej programów realizowanych jest oczywiście w ojczystym języku Niemców, jednak ilość programów nauczanych po angielsku imponuje. W Berlinie dostępnych jest aż 413 kierunków po angielsku, z czego 98 dotyczy studiów na poziomie licencjackim, a pozostałe 315 to studia magisterskie. Uniwersytet w Berlinie — kierunki, które warto studiować Najciekawsze kierunki studiów w Berlinie po angielsku to: Produkcja filmów — studia w zakresie tworzenia filmów są dostępne na Catalyst — Institute for Creative Arts and Technology (znanej także jako dBs Berlin). Kierunek obejmują zajęcia ze storytellingu, kinematografii, efektów specjalnych, krytyki filmowej oraz tworzenia ścieżki dźwiękowej. Nauka produkcji filmów na dBs Berlin kosztuje 975 euro miesięcznie, a trwa 3 lata. Projektowanie mody — osoby, które interesują się modą, powinny udać się na studia na Akademii Nauk Stosowanych Hochschule Fresenius. Projektowanie mody na Hochschule Fresenius trwa 7 semestrów, podczas których studenci zgłębiają takie zagadnienia jak: historia mody, komunikacja wizualna, innowacje cyfrowe, podstawy zarządzania. Od 3 do 6 semestru studiów kandydaci na projektantów mają okazję brać udział w warsztatach interdyscyplinarnych, natomiast 4 semestr poświęcony jest na staż w jednym z lokalnych domów mody. Studia w zakresie projektowania mody kosztują 695 euro miesięcznie, a opłata rejestracyjna wynosi 595 euro. Game Design — tworzenie gier komputerowych to program realizowany przez University of Europe for Applied Sciences. Aby pracować na stanowisku Game Designera, należy spędzić na uczelni 7 semestrów i zaliczyć przedmioty takie jak: programowanie gier, zarządzanie projektami czy mechanika i wizualność gier. W 5 semestrze nauczania studenci odbywają praktyki zawodowe, bądź wyjeżdżają na studia za granicę w ramach wymiany uczniowskiej. Czesne na studiach z tworzenia gier komputerowych kosztują 9310 euro rocznie. Archiwizacja danych, sztuczna inteligencja i cyfrowy biznes — to studia przyszłości, które już teraz można rozpocząć na GISMA Business School. Nauka w zakresie archiwizacji danych to unikatowa kombinacja przedmiotów biznesowych i technologicznych, która jest niezwykle perspektywiczna w czasach postępu i powszechnej digitalizacji. Kierunek nawiązuje do takich zagadnień jak: analiza danych i nowoczesne narzędzia obliczeniowe, podejmowanie decyzji strategicznych, zarządzanie danymi oraz sztuczna inteligencja i analityka predykcyjna. Studia kosztują 9 600 euro rocznie dla studentów z UE. Studia Architektura Berlin — aplikować należy w Akademii Nauk Stosowanych w samym sercu Berlina, czyli Berlin International University of Applied Sciences. Uczelnia działa non-profit i specjalizuje się w ambitnych i innowacyjnych kierunkach, które rozwijają akademicki potencjał studentów i przygotowują ich do międzynarodowej kariery na stanowisku architektów, konstruktorów i projektantów domów, działających jako freelancerzy. Aby studiować architekturę w Berlinie, do dokumentów rekrutacyjnych należy dołączyć portfolio w formacie PDF, składające się z co najmniej 10 projektów architektonicznych. Na studiach licencjackich na kierunku architektura w Berlinie uczniowie poznają podstawy projektowania i konstruowania budynków. Ćwiczą również umiejętności wizualizacyjne i pogłębiają swoją wiedzę o planowaniu urbanistycznym, a także opracowują indywidualne rozwiązania projektowe dla pierwszych klientów. Studia w Berlinie — koszty utrzymania Stopa życiowa odgrywa ważną rolę podczas podejmowania decyzji o wyborze miejsca studiów w Niemczech. Oprócz opłat za naukę studenci powinni wziąć pod uwagę szacowane koszty utrzymania w danym mieście, na jakie w przypadku studenta składają się takie wydatki jak: zakwaterowanie, wyżywienie, transport i życie towarzyskie. Według aktualnego rankingu Numbeo Cost of Living Index Berlin uplasował się na 185 miejscu wśród 567 najdroższych miast na świecie pod względem kosztów życia. Wobec tego, Berlin można uznać za miejsce przystępne cenowo i godne polecenia. Średni koszt studenckiego życia w Berlinie wynosi około 850- 1000 euro miesięcznie. To znacznie mniej niż w Londynie czy Paryżu. Dlaczego warto studiować w Berlinie? Berlin to idealne miejsce dla studentów zagranicznych, którzy nie mówią biegle po niemiecku. Jeśli więc słabo znasz niemiecki, życie w stolicy Niemiec będzie dla Ciebie świetnym rozwiązaniem. Niemal każdy młody mieszkaniec Berlina potrafi posługiwać się angielskim, więc nie będziesz miał problemów z zaaklimatyzowaniem się w nowym środowisku akademickim i znalezieniem przyjaciół. Jako miasto międzynarodowe, Berlin oferuje mnóstwo możliwości rozwoju zawodowego. Po studiach, które zwykle zawierają elementy praktyczne takie jak np. staże w lokalnych korporacjach (dla studiów MBA), szpitalach (dla studiów medycznych), laboratoriach (dla kierunków naukowych), czy szkołach (dla kierunków pedagogicznych) można szybko odnaleźć pewne zatrudnienie i dążyć do samorealizacji zawodowej. Stopa bezrobocia w Niemczech oscyluje w granicach pięciu procent i stałe spada. Berlin natomiast uchodzi za jedno z najlepszych miast na znalezienie pracy, stąd też absolwenci tamtejszych uczelni nie muszą martwić się o swoją przyszłość i karierę. W ostatnim czasie Berlin stał się też rozwojowym miejscem dla startupów (zwłaszcza technologicznych). Absolwenci z pomysłem na biznes mogą więc postarać się o dofinansowanie, założyć w Berlinie własne przedsiębiorstwo i prosperować. Studiuj w Berlinie z Lagunita Education Po przeczytaniu naszego artykułu upewniłeś się co do studiów w Berlinie? Zamierzasz aplikować na tamtejsze uczelnie i zdobyć dyplom w Niemczech? Pomożemy Ci w tym! Skontaktuj się z Lagunita Education, a udzielimy Ci pełnego wsparcia zarówno podczas aplikacji na studia w Berlinie, jak i w dalszych etapach przygotowań na studia w Niemczech. Nie czekaj! Sprawimy, ze Twoje marzenia o studiach w Berlinie staną się realne! Zobacz film z Karoliną i przekonaj się, dlaczego warto rozpocząć studia za granicą Oceń artykuł: Średnia 5/5 na podstawie 1 opinii.
Nikt nie policzył bezdomnych Polaków w stolicy Niemiec, ale wiadomo, że jest ich kilka tysięcy. Najwięcej ze wszystkich narodowości. "W Polsce jest dziadostwo" Miejsca, w których koczują, odwiedza co kilka dni Artur Darga - kiedyś bezdomny narkoman, dziś streetworker pracujący dla miejskiej organizacji pomocy. - Jakby naszego nie przeżył, toby nie pomagał - mówi jeden z bezdomnych, z którymi Artur spotyka się na ulicy. - Tutaj jest łatwiej na ulicy pić, nie jest zabronione na ulicy spożywanie alkoholu, jak w Polsce. Nie muszą się nigdzie chować, głodować, jest tyle ośrodków, miejsc, gdzie można się najeść, przebrać - wylicza Artur. Jak mówi Petra Schweiger z organizacji pomocy bezdomnym Gebewo, nie ma typowego obrazu człowieka bezdomnego, dlatego nie ma także obrazu bezdomnego Polaka. Wiadomo, że około 20. proc. osób żyjących na ulicy stanowią kobiety, pozostali to mężczyźni. Ich wiek to zwykle 30-45 lat. - Gdy bezdomnych obcokrajowców pytamy o powód, z jakiego tu się znaleźli, mówią najczęściej, że przyjechali w poszukiwaniu pracy i chcieli rozpocząć nowe życie - mówi Petra Schweiger. Część Polaków na ulicach Niemiec rzeczywiście przyjechała tu do pracy i padła ofiarą oszustwa. O innych kluczowych powodach upadku bezdomni emigranci mówią niechętnie. To ucieczka przez wymiarem sprawiedliwości, domagającą się alimentów rodziną, a także alkoholizm. Na berlińskiej ulicy zarabiają, żebrząc pod bankomatami lub - jak Marek - zbierając kaucjowane butelki i puszki. - Od 85. roku jestem na ulicy w Polsce. Tutaj od 2013 - mówi i dodaje, że wcale z bezdomności wyjść nie chce. - Tak jest łatwiej. O pieniądze się nie martwię, bo mam - twierdzi i oprowadza po swoich rewirach: publicznej toalecie i podwórku, gdzie pod balkonem - razem z innym bezdomnym - ma ułożone legowisko. Czy dziś obaj potrafiliby żyć na ulicy w Polsce? - Nie ma takiej możliwości. W Polsce jest dziadostwo - mówi Marek. Jedzenie, spanie, prysznic, pomoc medyczna W każdej części olbrzymiego Berlina działają "misje", czyli noclegownie, gdzie bezdomni mogą zjeść ciepły posiłek i bezpiecznie spędzić noc. W największej, nazywanej przez bywalców "szczurownią", każdej zimowej nocy przyjmuje blisko dwieście osób. Artur Darga oprowadza po kolei po pomieszczeniach budynku. Pierwszy jest depozyt. - Są kontrolowani, czy nie mają alkoholu, broni, czy narkotyków. Wszystkie rzeczy oddają tutaj i dostają numerek. Zanim dojdą do schroniska, mogą się napić, mogą wnieść alkoholu, ile chcą, tylko nie wolno im tu pić - mówi. Pokazuje też miejsce, do którego trafiają osoby z problemami zdrowotnymi. - Mogą parę dni tutaj zostać, nie muszą nigdzie wychodzić tak długo, aż wydobrzeją - opowiada i dodaje, że jest tam zawsze pełno ludzi. Berlińscy bezdomni mogą liczyć na darmową pomoc medyczną - ambulans z pracującym społecznie lekarzem, pielęgniarką i mówiącą po polsku pracownicą socjalną co kilka dni odwiedza ich siedliska. Theresia Boehm, pielęgniarka i wolontariuszka Caritasu, twierdzi, że wzrost liczby bezdomnych Polaków nastąpił mniej więcej sześć-siedem lat temu. Czy nasz kraj pomaga wolontariuszom w opiece nad nimi? - Nie, nie. Czy współfinansują? Też nie - śmieją się kobiety. W razie poważniejszych schorzeń pomocy można też szukać w darmowej przychodni na tyłach słynnego dworca ZOO, gdzie w każdy piątek do polskiej lekarki ustawiają się kolejki bezdomnych Polaków. Inka Wisławska, lekarka, która zajmuje się naszymi rodakami, mówi, że najczęściej spotyka się z ranami od bijatyk, potłuczeń po upadkach ze schodów, poparzeniami od kaloryferów, wrośniętymi paznokciami. - Wszystkie te zabiegi, których można dokonać w znieczuleniu miejscowym, jesteśmy w stanie robić - mówi. Artur Darga potwierdza, że bezdomni często się biją. - Są ludzie z Rosji, czy z Ukrainy, z Rumunii, walczą o te lepsze miejsca w Berlinie, gdzie łatwiej zdobyć pieniądze i alkohol - tłumaczy. "Tu nie potrzeba pieniędzy, żeby przeżyć" Adam pochodzi z Lidzbarka Warmińskiego. Zanim został bezdomnym w Berlinie, pracował przez lata w Londynie i innych angielskich miastach, kilka miesięcy spędził też w więzieniu za drobne przestępstwa. Mówi w pięciu językach i na pamięć zna mapę berlińskich jadłodajni, misji i organizacji pomocy. W świecie bezdomnych czuje się jak ryba w wodzie. Pokazuje nam, gdzie można wziąć darmowy prysznic, po którym dostaje się nową bieliznę, a także gdzie jeździ handlować drobiazgami, które ma się na zbyciu. Jak utrzymuje, ma zamieszkanie. - Licząc te misje, raz w tym tygodniu w tej dzielnicy, potem w następnym tygodniu w tamtej dzielnicy - mówi i dodaje: - Jak pracowałem w Polsce, zarabiałem niecałe 1,5 tys. zł. Tutaj zasiłek socjalny wynosi 425 euro. Adam, chociaż formalnie w Berlinie jest bezrobotny, to wykonuje - jak sam twierdzi - "wolny zawód". - W międzyczasie dorabiam na tłumaczeniach, jako przewodnik, pomagam ludziom w różnych rzeczach. Tu nie potrzeba pieniędzy, żeby przeżyć - uważa. Nawet na ubrania. - Pranie ubrań nie istnieje. Zawsze z misji bierzemy nowe - mówi. Dodaje też, że bardzo dobre są darmowe posiłki dla bezdomnych. - Jest jedna misja, w której w menu jest sześć dań. Można wybrać sobie rybę, wegetariańskie jedzenie, albo coś słodkiego - opisuje. Nie zmuszają do powrotu Jak zaznacza Petra Schweiger, Niemcy Polaków do powrotu do kraju nie zmuszają. - Oczywiście: jeśli któryś z bezdomnych chce wracać do Polski, robimy wszystko, by w tym pomóc: kontaktujemy się z ambasadą, rodziną, organizujemy transport, sprawdzamy czy taka osoba będzie miała miejsce do spania. Tyle, że oni często nie chcą wracać do ojczyzny - mówi. Tak jak Adrian, który taką pomoc otrzymał, ale postanowił pozostać w Berlinie. - Zorganizowali mi transport do Polski, a ja mówię "ja nie chcę jechać do Polski". "Dlaczego?". "Bo w Polsce ja mam wyrok". W Polsce to cię zaraz kopią skini, debile. A tutaj tego nie ma, tu jest dobrze - mówi. Czy mimo braku dachu nad głową, na berlińskiej ulicy wieść można - jak przekonują bezdomni - spokojne i godne życie? O tym, jak łatwo zostać ofiarą rękoczynów, przekonaliśmy się na własne oczy, gdy odwiedziliśmy Polaków koczujących na jednej ze stacji metra. Kilkanaście dni temu, już po realizacji naszego reportażu, jeden z naszych rodaków zginął w wyniku ulicznych walk pomiędzy bezdomnymi. Do bijatyki doszło na ulicach portowego Hamburga. Jak się szacuje, Polakiem jest co trzeci bezdomny na ulicach niemieckich miast.